Bilet. Wszyscy „stają twarzą do kamery”, nawet François Bayrou!

Promocja w Matignon pozostawia wiele do życzenia. Prawdopodobnie nie wiecie o tym, biorąc pod uwagę poufność subskrybentów (8000), ale szef jest gwiazdą letniej telenoweli. Nazywa się FB Direct i od 5 sierpnia można ją oglądać na YouTube. A priori, François Bayrou , 74 lata, i internet to dwie rzeczy, które nie idą ze sobą w parze: oksymoron, powiedziałby nasz absolwent literatury, jak fantazjujący Niemiec albo szlachetny Anglik. Jednak premier szczyci się tym, że wyczuł wiatr „sieci” przed czasem i w tej dziedzinie nie jest aż tak staroświecki. Czyż to nie on, wyposażywszy rolników w minitele, wydał pierwszą gazetę cyfrową? Był również pionierem w wyborach prezydenckich w 2007 roku, dzięki swojej stronie bayrou.fr. Toż to geek.
W tym przypadku Bayrou przemawia do Francuzów, wpatrując się w kamerę, udzielając letniej lekcji polityki budżetowej. „Kamera twarzowa”, jak mówią w żargonie. Cel: przekonać ich o zaletach swojego planu na rok 2026 i pokazać, że ciężko pracuje, podczas gdy inni odpoczywają. Trudno ocenić treść. Jeśli chodzi o formę, eksperci są surowi: streamer Bayrou jest sfilmowany zbyt ciasno, bez inscenizacji, źle skadrowany, w ponurej scenerii… Jeśli chodzi o przemówienie, Bayrou, producent treści, atakuje ostro od pierwszego odcinka, powodując nadmierne zadłużenie. Kuszące jak zajęcia ze starożytnej Grecji w Collège de France. Bezlitośnie internauci zrezygnowali, liczba wyświetleń gwałtownie spada. Nie jest to klapa kalibru Papa mobile , kinowej klapy Kada Merada . Ale daleko od odbiorców tej cyfrowej bestii, jaką jest Mélenchon, milioner obserwujący. W czasach, gdy wszyscy chwalą się swoim życiem prywatnym w mediach społecznościowych, czy politycy stają się influencerami jak wszyscy inni w świecie, w którym kamery nieustannie kręcą? Dziwne społeczeństwo, niczym Wielki Brat na odwrót, w którym trzeba filmować samego siebie, żeby istnieć.
Le Dauphiné libéré